czwartek, 28 listopada 2013

Od kiedy na język angielski?





Każdy z nas chciałby, żeby jego dziecko szybko opanowało język obcy, zwłaszcza angielski. Jak przekonuje Marta Lupa, lektorka Helen Doron oraz logopedka, angielski wcale nie jest już dla najmłodszych obcym językiem. Przeczytajcie, dlaczego :)

Nauka języków a rozwój mowy dziecka





Wyobraźcie sobie, że jesteście wielojęzyczni. Mama jest Polką, tata Hiszpanem, mieszkacie w Anglii. Mówicie w języku obojga rodziców. Potem w żłobku czy przedszkolu dochodzi jeszcze angielski. Wszystkie trzy języki znacie perfekcyjnie. Z pewnością godne pozazdroszczenia. Ale czy wyjątkowe?
Na świecie około 66% dzieci mówi w dwu lub więcej językach. Jak zauważa Helen Doron, brytyjska lingwistka, twórczyni metody nauki angielskiego: „Badania pokazują, że większość dzieci na świecie jest wielojęzyczna. Dziecko na Filipinach mówi językiem matki, językiem ojca, urzędowym językiem jest tam angielski, a w szkole uczy się kolejnych języków obcych. To tylko my w Europie żyjemy na wyspie, gdzie dzieci w Polsce mówią tylko po polsku, we Francji - tylko po francusku, a w Niemczech - tylko po niemiecku. Na szczęście i to się zmienia. Jesteśmy globalną wioską, a nasz mózg jest stworzony do nauki języków. Nikt nas nie pytał, czy chcemy mówić językiem ojczystym, a jednak nauczyliśmy się go bez wysiłku i jesteśmy w tym świetni”.
Najnowsze badania nad mózgiem dowodzą, iż nasz umysł jest tak chłonny i elastyczny, że bez trudu nauczy się dowolnej liczby języków, pod warunkiem, że będzie miał z nimi codzienny kontakt. W świecie filipińskich dzieci, współistnieje na równych prawach kilka języków. Uczą się ich w tym samym czasie. Co ciekawe, żaden z tych języków nie jest określany jako język obcy.
My w Polsce, żyjąc przez długi czas za żelazną kurtyną, przyzwyczailiśmy się postrzegać inne języki jako obce. Przez lata nie mieliśmy kontaktu lub bardzo ograniczony z ludźmi z innych kręgów kulturowych. Nie wyjeżdżaliśmy za zagranicę, nie mogliśmy tam pracować, dopóki w 1989 r. nie zmieniała się sytuacja polityczna. Stąd bardzo silne w nas przekonanie, że na przykład angielski to język obcy, nie nasz. A jego uczenie kojarzy się nam ze zdobywaniem nowych umiejętności i ze żmudnym procesem nabywania wiedzy.


Nasze dzieci żyją w zupełnie innym świecie. Język angielski nie jest dla nich językiem obcym. Słyszą go na co dzień. W piosenkach, bajkach, rozmowach dorosłych, uczą się go już od najmłodszych lat. Nasze dzieci obserwują nas mówiących po angielsku, poznają dzieci naszych znajomych obcokrajowców, wyjeżdżają na wakacje, gdzie najłatwiej porozumieć się po angielsku.
W szkole Helen Doron zabawę i naukę z angielskim mogą rozpocząć już 3-miesięczne maluszki, oczywiście w asyście rodziców. Nie ma przedszkola, a teraz już coraz częściej żłobka, by nie było w nim oferty zajęć językowych. Czy zatem angielski to wciąż język obcy?
Część przedszkolanek czy logopedów niezmiennie tak twierdzi, mówiąc: „Po co dziecku ten cały angielski, jeśli nie mówi jeszcze po polsku?”, „Z problemami artykulacyjnymi lepiej nie zaczynać nauki języka obcego”, „Niech najpierw nauczy się dobrze polskiego”.
Co innego pokazują nam z kolei naukowcy. Dziecko osłuchuje się z językiem już w łonie matki. Po urodzeniu jest w stanie rozpoznać głosy najbliższych osób, intonację, rytm języka, w którym ludzie mówią dookoła. Czterodniowe dziecko rozpoznaje język matki. Ponadto dziecko rodzi się ze zdolnością do nauki języka. Nasz mózg jest wyposażony w struktury, dzięki którym uczymy się błyskawicznie. Przez pierwsze miesiące po urodzeniu dziecko kontynuuje osłuchiwanie się w języku, którego słuchało, będąc w łonie matki.
Badacze przebadali noworodki pod względem rozpoznawalności głosek. Profesor psychologii Christine Moon, która prowadziła badania, zauważyła, że: „Tuż przed swoimi narodzinami dzieci robią to, co będą kontynuowały w czasie swojego niemowlęctwa i dzieciństwa – uczą się języka.” Słuch u dzieci rozwija się około 30 tygodnia życia płodowego. Słyszą one głos mamy przez kolejne dwa miesiące, które zostały do końca ciąży. Po urodzeniu, są w stanie odróżnić dźwięki ojczystego języka rodziców, dzięki temu, że słyszały go jeszcze w życiu prenatalnym. Wyniki badań zaprezentowano między innymi w The New York Times. Eksperyment i wyniki zostały opisane przez Nicholasa Bakalara w artykule „Babies Seem to Pick Up Language in Utero” (artykuł z NY Times'a)


Dziecko mniej więcej po roku jest już gotowe do mówienia. Widać to po jego mimice, gestach, tym, że rozumie, co do niego mówimy. Jednak jego aparat artykulacyjny jest jeszcze niedojrzały oraz niewystarczająco dobrze skomunikowany z mózgiem, dlatego mimo że dziecko rozumie, nie potrafi odpowiedzieć lub odpowiada sylabami, czy krótkimi wyrazami. 7-miesięczne maleństwo jest w stanie porozumieć się z rodzicami za pomocą języka migowego dla niemowląt.
Jak wspominałam powyżej, szkoła Helen Doron jako jedyna oferuje kursy dla 3-miesięcznych niemowlaków. Metoda opracowana na podstawie najnowszych badań pokazuje, że dziecku jest zupełnie obojętnie, jakiego i ilu języków się uczy. Jego umysł jest na to gotowy. A jak dowodzą naukowcy, nauka języka najlepiej rozwija nasz mózg. Dzieje się to poprzez stymulację w postaci bodźców zewnętrznych, poprzez mówienie do dziecka, a także doświadczanie. Dziecko będzie czerpało z tego, co mu sami damy. Im więcej będzie przeżywało i uczestniczyło w różnych sytuacjach komunikacyjnych, tym lepiej w jego mózgu rozwiną się i wzmocnią neurony oraz ich połączenia. Proces nauki języka stwarza właśnie okazję do takiej systematycznej i intensywnej stymulacji mózgu.
Aparat artykulacyjny dziecka jest tak elastyczny i plastyczny, że bez trudu poradzi sobie z wymową najróżniejszych głosek i dźwięków. Poprawna wymowa danej głoski wymaga zsynchronizowania określonych mięśni. Gibkość aparatu mowy sprawia, że odpowiednie synchronizacje pojawiają się oraz utrwalają. Z wiekiem owa elastyczność zanika. Dzieje się to mnie więcej w okolicach 6-ego roku życia. Dlatego gdy ktoś, kto w późniejszym wieku zaczyna uczyć się języków, zazwyczaj nie jest w stanie pozbyć się akcentu, intonacji, melodyki swojego języka ojczystego.
Nauka języków od pierwszych chwil życia nie tylko wspaniale wpływa na ogólny rozwój dziecka, ale także wspiera rozwoju mowy. Mitem jest twierdzenie, że inne języki niż polski, spowolnią rozwój, czy zahamują mowę.
Dziecko, kiedy ma kontakt z różnymi językami, ćwiczy swój słuch. Uczy się rozpoznawać różne fonemy, głoski. Ćwiczy dzięki temu swój słuch fonologiczny, który pozwala mu na rozróżnienie takich słów jak: mama-tama, kot-lot, dom-tom. Ćwiczy także swój aparat artykulacyjny, wymawiając większą liczbę głosek. Jeśli poznaje dwa języki, uczy się dwóch systemów fonologicznych.
Ćwiczy wyrazy dźwiękonaśladowcze w dwóch językach. Wyrazy dźwiękonaśladowcze przygotowują narządy artykulacyjne do mówienia. Dziecko naśladuje pieska w dwóch językach: po polsku – hau, hau, po angielsku – woof, woof.
Często okazuje się, że dla maluszka słowa angielskie są prostsze do wypowiedzenia niż polskie. Zwykle zaczynamy naukę jakiegokolwiek języka od pokazywania i nazywania najbliższego dziecku świata. Wskazujemy i nazywamy zwierzątka. Dziecku łatwiej jest powiedzieć „cow” niż „krowa” – bo nie dość, że są tu dwie sylaby, to jeszcze jest bardzo trudne „r”. Pierwsze słowa, jakie najczęściej produkuje dziecko to właśnie słowa jednosylabowe.
U dzieci starszych, tych które już mówią zdaniami, poznawanie języków wciąż wspomaga ich rozwój. Na zajęciach angielskiego bawią się często tak, jak na zajęciach logorytmicznych. Śpiewają piosenki, wykonując przy tym choreograficzne układy. Taki ruch kształci ich ciało, usprawniając myślenie oraz mówienie. Dzięki angielskiemu ćwiczą pamięć. Zapamiętują dwa razy więcej wierszyków, rymowanek, krótkich opowiastek. Dobra pamięć z pewnością będzie atutem w szkolnej edukacji.
Jedyną przeszkodą w nauce języków może być niedosłuch, głuchota. Jeśli dziecko ma problemy z poprawnym słyszeniem, nie nauczy się języka metodami konwencjonalnymi – poprzez osłuchiwanie i naśladowanie. Jednak dzięki wrodzonym w jego mózg strukturom odpowiedzialnym za przyswojenie języka nauczą się go, ale poprzez język migowy.
Najważniejsza w nauce języków, jak podkreślają naukowcy, nauczyciele, poligloci, jest konsekwencja, regularność i rutyna. A kiedy się uczy dzieci, nie można również zapominać o dobrej zabawie, pozytywnych wzmocnieniach – każdy lubi być chwalony – oraz o kreatywnym podejściu do nauczania. Coś, co jest ciekawe, samo wchodzi do głowy i już tam zostaje.
Badania przeprowadzone przez Agnes Kovacs i Jacquesa Mehlera w 2009 r., zatytułowane “Kognitywne osiągnięcia u 7-miesięcznych dwujęzycznych dzieci”, pokazały że 7-miesięczne dwujęzyczne dzieci lepiej sobie radzą niż ich jednojęzyczni równolatkowie. Badania pokazują, że przestrogi przed równoczesnym uczeniem dwóch języków od najmłodszego wieku nie znajdują potwierdzenia.
Dzieci, które znają języki, szybciej i łatwiej uczą się abstrakcyjnego myślenia, potrafią kreatywnie podchodzić do wyuczonych reguł. Łatwiej przychodzi im podejmowanie decyzji, kiedy wahają się między dwiema podobnymi możliwościami. Lepiej wczuwają się także w myśli oraz emocje drugiej osoby. Stają się ciekawymi i otwartymi na inność obywatelami świata i nie postrzegają już języków jako obce.





poniedziałek, 25 listopada 2013

Serca Gagi rozdane!





Laureatami I edycji plebiscytu Serca Gagi, którego wyniki ogłosili podczas uroczystej gali prowadzący Małgorzata Ohme, red. naczelna Gagi, oraz Jacek Rozenek, aktor i trener biznesu, zostali:


I. Człowiek, który nas edukuje:
Grzegorz Kasdepke, pisarz i felietonista Gagi, nagroda za edukację przyprószoną poczuciem humoru.

Nagrodę w imieniu pisarza odebrała jego partnerka Zofia Bugajna, na gali zjawił się także dorosły już syn, Kacper.




II. Człowiek, który o nas dba:
Ewa Błaszczyk, twórczyni Fundacji Akogo?, nagroda za zaszczepianie nadziei w sytuacjach krytycznych.





III. Fundacje:
Fundacja Poza Horyzonty Jaśka Meli, nagroda za pomoc ludziom po wypadkach.
IV. Książka roku
„Książka wszystkich rzeczy" – Guus Kuijer, wyd. Dwie Siostry, nagroda za poruszanie trudnych tematów.
V. Miejsce Roku
Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, nagroda za to, że inspiruje dzieci do osobistego zaangażowania 
w poznanie, okrywanie i zrozumienie świata.
VI. Teatr roku
Wrocławski Tatr Lalek, nagroda za misję edukacyjną i działania teatralne w przestrzeni miejskiej.
VII. Człowiek, dla którego zdrowie dzieci jest najważniejsze,
kategoria USP Zdrowie:
Dr n. m. Stanisław Górski – specjalista należący do międzynarodowej organizacji Lekarze Bez Granic.
W VIII kategorii „Niezwykli wśród nas”, do której czytelnicy nominowali osoby ze swojego otoczenia, działające z dziećmi i dla dzieci, redakcja zdecydowała o zwycięstwie pani Bożeny Kazanowskiej, twórczyni Ogólnopol-skiej Wypożyczalni Książek Dotykowych w Lublinie. Jej czytelnikami są niewidome i słabo widzące dzieci z całej 
Polski. 

Impreza odbyła się pod honorowym patronatem Rzecznika Praw Dziecka Marka Michalaka (na zdjęciu obok 
Małgorzaty Ohme, red. naczelnej Gagi)









wtorek, 19 listopada 2013



Festiwal świateł

Z okazji żydowskiego święta Chanuka Fundacja Shalom oraz Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich – Centrum Kultury Jidysz w Warszawie zapraszają na festiwal świateł. Będzie on trwał aż przez osiem dni, od 28 listopada do 5 grudnia. 

Impreza stanie się wspaniałą okazją do zabawy i poznawania żydowskiej kultury. Zarówno na dzieci, jak ich rodziców czekają takie atrakcje jak różnego rodzaju warsztaty, czytanie bajek oraz chanukowe opowieści. Podczas zajęć będzie można dowiedzieć się, czym są i jak się robi drejdle (patrz zdjęcie), spróbować pysznych placków latkes, a także, być może po raz pierwszy, zrobić własną menorę. Zaproszeni do wspólnego świętowania są wszyscy warszawiacy!



Organizatorzy przygotowali warsztaty dla dzieci z domów dziecka oraz warsztaty otwarte. Podczas zajęć dzieci będą lepić z gliny drejdle, dzbanuszki na oliwę i figurki małych Machabeuszy, z gipsu uformują menorę, będą wycinać kolorowe papierowe witraże i przygotowywać świąteczne kartki. Podczas warsztatów kulinarnych nauczą się przygotowywać smakowite chanukowe potrawy – m.in. latkes - placki ziemniaczane oraz, uwielbiane przez dzieci i dorosłych, sufganija – pączki nadziewane konfiturami, dżemem lub marmoladą i posypane cukrem pudrem.


Więcej informacji znajdziecie pod adresami: 




poniedziałek, 18 listopada 2013

Znacie już tego Batmana? Ma 5 lat, walczy od urodzenia z białaczką i mieszkańcy San Francisco pomogli mu spełnić marzenie.

Chory chłopczyk miał wielkie marzenie, oni postanowili je spełnić.
Zapraszamy do lektury najnowszej Gagi. Znajdziecie tam m.in. wywiad z piosenkarką Ayo
oraz pisarką Wandą Chotomską, raport o młodych matkach, a także rozmowę Małgorzaty Ohme
z Aleksandrą Jodko-Modlińską o pedofilii (cykl bez tabu). Jesteśmy ciekawi Waszych opinii,
więc piszcie listy na adres redakcja@gogaga.pl - co miesiąc kilka z nich nagradzamy.


czwartek, 14 listopada 2013

W najnowszej gadze, którą w przyszłym tygodniu zobaczycie m.in. w salonach Empik i Inmedio, piszemy o niezwykłym tacie, Jarku Pieniaku, który wystartował z równie niezwykłym projektem. Zanim przeczytacie jego wzruszającą historię (wspaniale opiekuje się synami, z których jeden ma autyzm, a drugi urodził się z zespołem Downa), rozpropagujcie proszę jego projekt. To będzie pierwsza tak duża baza danych na temat zdrowia osób z ZD, dzieki której będzie można lepiej zadbac o rozwój dzieci z trisomią 21.



wtorek, 12 listopada 2013



Szansa na debiut

Polecamy Wam w Warszawie bezpłatne warsztaty poetyckie "Przeczytaj mnie" dla dzieci z klas 4-6 w Muzeum Literatury. Zajęcia prowadzi Rafał T. Czachorowski, poeta, prozaik i redaktor (damy Wam znać, kiedy przeczytacie z nim ciekawy wywiad na łamach gagi). Uwaga! Na początku przyszłego roku będzie zorganizowany wspólny dla wszystkich uczestników wieczór autorski promujący tomik poezji uczniów (książka z ISBN). 


czwartek, 7 listopada 2013


Zawsze, kiedy tutaj przychodzimy, rozpływamy się z rozkoszy, zwłaszcza nad zabawkami, które są ręcznie wykonane. Już nie możemy się doczekać ubranek, które wkrótce pojawią się w showroomie  www.mamissima.pl







wtorek, 5 listopada 2013


To zdjęcie wywołało oburzenie (również w naszej redakcji) i lawinę komentarzy.

Małgorzata Ohme, redaktor naczelna gagi: Myślałam, że to żart, niesmaczny, ale jednak żart... Pomyślałam, że to może jakiś stary plakat z czasów, gdy świadomość społeczna dotycząca upośledzeń umysłowych była niska, ale też nie... Może to prowokacja, która ma sens, bo – jak powiedziała jedna 
z dzwoniących do mnie po komentarz dziennikarek - szokuje i dzięki niej mówimy o problemie... 

Prowokacja też może być mądra lub głupia, ale plakat kampanii stowarzyszenia Olimpiady Specjalne Polska to nie prowokacja, choćby i głupia. Zobaczyłam ten plakat i zrobiło mi się słabo.

Myślę więc o plamie. Plamie, jaką stały się dzieci z Zespołem Downa. Plamie, która z założenia jest brudna. Plama jest powodem do wstydu, chcemy ją ukryć przed światem. Plama demaskuje słabość właściciela. Plama świadczy o tym, że jej posiadacz jest niechlujem. Unikamy więc plam. Unikamy ludzi z plamą.

Plakat informuje nawet, że Zespół Downa „jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać”. 
Tyle, że posiadacz koszuli z plamą nie do sprania po prostu taką koszulę wyrzuca na śmieci. 
Bo życie bez plam na koszuli to coś, czego nie tylko chcemy, ale do czego dążymy.

Konfrontuję te oczywiste skojarzenia ze szlachetnymi założeniami kampanii, która ma „poprawić sytuację osób z niepełnosprawnością intelektualną, które są często izolowane, nieakceptowane"
 i nie jestem w stanie zrozumieć, o czym myśleli ludzie, którzy pracowali nad tym projektem.

Gdzie w tych wszystkich rozważaniach o kampanijnej strategii podziały się rozum i serce? 
Przecież nie trzeba być wielkim ekspertem od reklamy, by odczuwać dysonans patrząc na plakat 
o plamie. Dysonans, a za chwilę dyskomfort. I wstyd, że to coś wisi, a ja to coś czytam. 
Ja, psycholog. Ja, rodzic. Ja, człowiek wrażliwy. Ja, człowiek.